I znów pogoda zaskoczyła meteorologów


Barańczak bardzo a propos niepoważnej sytuacji politycznej w kraju. Dziękuję, tego mi było trzeba!
Gratuluję premiery i życzę niezwykłych "zwykłych" widzów!
A teraz do rzeczy... Ogrodu "zazdraszczam". U mnie już dawno po otwarciu balkonu

A Pana Edka (tak Go "pieszczotliwie" nazywamy;-) to rozumiem. Jestem pewna, że nie ma nic przeciwko samym potrawom, ale raczej chodzi o sposób spędzania czasu przez większość Polaków w okresie letnim, styl życia, odżywiania, którego nie pochwala, i słusznie. Nie ma gorszej rzeczy, niż widok spoconych, spasionych facetów (trochę mnie tu wygina przeciwko chłopom...) z gołym (o zgrozo!) brzuchem zwanym potocznie bębnem, wcinających te wszystkie szaszłyki, karkówki i kiełbachy, że aż im tłuszcz spływa po brodzie, zakrapiających to wszystko niesamowitą ilością taniego piwska, odbijającego im się gromko między jednym przełknięciem a kolejnym, a następnie przez dobrą chwilę cmokających, ale bynajmniej nie z uznania dla smaku, tylko z powodu dłuższej nieobecności u dentysty. I dlatego, Pani Krystyno, na dźwięk słowa "grill" robi mi się trochę niedobrze, tak całkokształtowo. Mówiąc krótko i na temat: A fuj!
Ja wśród najbliższych z powodzeniem od samego początku "ery grillowej" w Polsce, promuję nazwę "barbecue", która się doskonale przyjęła i ku mojej uciesze jest przyjmowana przez coraz więcej osób. Pragnę nadmienić, że znaczna większość jest po studiach


Zamiłowanie do tej nazwy trwa u mnie już prawie 20 lat, kiedy to po raz pierwszy wyprawiłam się na zachód, a konkretnie do Londynu. Już w pierwszych dniach pobytu byłam gościem na barbecue w pięknym ogrodzie w posiadłości pod Londynem, wśród wspaniałych ludzi i cudownych roślin. Potem pracowałam jako kelnerka w dobrej restauracji. Tam "odkryłam" żeberka...barbecue...pycha!!! Słowo "barbecue" bardzo dobrze mi się kojarzy.
Pani Krystyno, proszę po prostu zapytać Pana Edka: "Słuchaj, kochany, a może byśmy tak na otwarcie ogrodu urządzili sobie barbecue...?". Znając Pana Edka, pewnie zapyta Panią: "Krysiu, czy Ty masz może na myśli ten zapyziały grill...?". Proszę wtedy udać, że zupełnie Pani nie wie o co chodzi i odpowiedzieć: "Nie, kochany, ja mam na myśli BARBECUE!".
Życzę Państwu udanego rodzinnego barbecue w ogrodzie na otwarcie sezonu ogrodowego i oczywiście czekaMY tu wszyscy na zdjęcia!
Ściskam, Pani Krystyno i życzę SAMCZEGO

MM