Mam dwa pytania:
1) Czy dobrze rozumiem, że domagając się uznania dla nieprzesłodzonych i szczerych listów w korespondencji, jednocześnie oczekuje Pani uładzonych i grzecznych odpowiedzi Właścicielki forum? Czy szczerość ma obowiązywać tylko jedną stronę dialogu?
2) Czy nie sądzi Pani, że zarzut, iż Damięcki - podpisując lojalkę - nie uwzględnił faktu zamordowania przez ubecję ks. Popiełuszki, jest niedorzecznym i grubym nadużyciem? Mając 59 lat, chyba kojarzy Pani daty? [Nie bronię ani nie oskarżam Damięckiego, bo w gruncie rzeczy mało mnie jego wina dziś obchodzi, protestuję jedynie przeciwko erystyce wziętej z Nietzschego! W ten sposób każdemu wszystko można udowodnić...]
PS Jedno zdanie z Pani postu (30.03.2007 godz. 10.19) co nieco mi tłumaczy. Zechce Pani wybaczyć
Od rana "buszuję" po internecie (TVN24, "Dziennik") - wiadomość, że Maciej Damięcki był donosicielem UB po prostu zwaliła mnie z nóg.
DOPISEK (po odpowiedzi Pani Grażyny D.)
Czy podjęcie polemiki z Pani poglądami jest od razu karceniem?! Ja Pani nie karciłem ani nie obrażałem (przywołanego cytatu też sam przecież nie napisałem). W ramach wolnej i krytycznej wymiany myśli zadałem Pani dwa pytania, z których na jedno odpowiedziała Pani częściowo, a na drugie wcale. To Pani wybór. Nie wiem, po co ten wybuch histerii i samoobrzucanie się epitetami.
Dalej - zamiast konkretnej dyskusji uderza Pani w wysoki ton, pisząc o przyzwoitości, uczciwości i honorze. Zastanawiam się, do kogo kieruje Pani te słowa. Do mnie (co Pani wie o moim honorze?), do Gospodyni forum czy do całego świata? Też mi przykro, że dewaluują się niektóre podstawowe wartości, ale nie czuję się za to ani trochę odpowiedzialny.
Nie czuję się też święcie oburzony wiadomościami o Damięckim (mogę?), a osąd – jak napisała do Pani Krystyna Janda – również zostawiam innym szlachetniejszym i lepszym. Prywatnie nie buszuję po Internecie i nie gotuję się tak pośpiesznie z powodu każdego sensacyjnego newsa, bo doświadczenie nauczyło mnie dystansu do życia/mediów i niewydawania szybkich, łatwych wyroków. A powinienem? Nie mam ochoty gmerać się w tym – i już.
Pani odpowiedź uświadomiła mi, że niepotrzebnie wdałem się w tę rozmowę. Nie jest to ani odpowiednie miejsce (korespondencja do KJ), ani temat. Wklejam to jednak tu, żeby nie robić dalszego zamieszania. Przepraszam za uszczypliwości, które pojawiły się w tym dopisku.
Przepraszam Panią Krystynę Jandę za prywatną wypowiedź w Jej korespondencji. Serdecznie pozdrawiam!