They were five

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

They were five

Postprzez madzia-mazurak Cz, 26.01.2006 15:27

Dzień dobry!

Myślę, że książka Agaty Tuszyńskiej spodoba się Pani. Jeszcze jeden fragment opowiadający o początkach XX w.:

„Portierzy Teatru Wielkiego proponowali wypożyczenie lornetek. Ten zwyczaj istniał również w Teatrze Nowości, tyle że tam brać je musiano bez względu na chęci. Koszt wypożyczenia lornetki wkalkulowano w cenę biletu, wpychano ją widzom obowiązkowo. Z czasem lornetki wyszarzały i lepiły się od brudu. W dni świąteczne widzowie z przedstawień wieczornych otrzymywali je ciepłe niemal prosto z rąk od bywalców popołudniówek. Próżno lekarze wskazywali na groźbę „egipskiego zapalenia oczu”. Nie zaniechano owej praktyki nawet wtedy, gdy w 1908 r. lornetka zrzucona przypadkowo z galerii zabiła siedzącego na parterze widza. Zainstalowano wówczas jedyne w warszawskich Nowościach druciane siatki ochronne. Na premierę w operetce wstęp kosztował najwyżej dwa ruble. Za lożę I pietra trzeba było zapłacić w Nowościach 14 rubli, nieco mniej pobierały miesięcznie chórzystki tego teatru, tyle wynosił trzydziestodniowy zarobek robotnika. Na lożę II pietra przeznaczano 7,60 rb, krzesło 3,40- za co udawało się utrzymać przez trzy dni dużą rodzinę. Do wszystkich cen doliczano dopłatę na biednych. Kupcy, palestra, bankierzy oraz przybywający z odległych majątków ziemianie mogli sobie na to pozwolić. Również rosyjscy oficerowie zajeżdżający pod swój ulubiony teatr dorożkami w towarzystwie lafirynd, których halki wydawały głośny szelest. ”

A teraz – zmiana tematu- zagadka. Kto to był? Urodził się trzy miesiące za wcześnie. W Boże Narodzenie. Podobno był tak mały, że mieścił się w litrowym garnuszku. Nikt nie wierzył, że przeżyje. Był wiek XVII. Miał 85 lat, gdy zmarł. Kim był?

Cieszę się, że miała Pani czas przeczytać moją opowieść o pięcioraczkach Dionne. Ich losy wydały mi się niezwykłe, głównie dlatego, że wtedy uważano, tak małe noworodki (<1500g) nie mają żadnych szans na przeżycie. Nawet dziś uratowanie wcześniaka, który waży 870g bywa trudne. A wtedy- w tych warunkach, one- tak małe- przeżyły wszystkie.
Dlatego byłam ciekawa Pani wrażeń. Żaden list do mnie nie dotarł, dlatego ten mail. Trochę szkoda też, że mojej prośby nie udało się spełnić- chciałam kogoś ucieszyć. No, trudno. Nic dwa razy się nie zdarza.

Do zobaczenia w Imparcie!.
M
madzia-mazurak
 
Posty: 24
Dołączył(a): So, 06.08.2005 21:14

Postprzez Krystyna Janda Pn, 30.01.2006 19:25

Do zobaczenia. Muszę dopaść tej ksiązki ....
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja