Droga KJ!
Za chwilę ruszam z Regensburga do Warszawy. Tym razem jadę autobusem i całe szczęście, bo pogoda się tutaj zaczęła jakby miał nastąpić koniec świata: deszcz, śnieg, grad, a do tego okropna wichura. Brrr.
W Wa-wie spotykam się z moją przyjaciółkłą z liceum-ostatnio miałyśmy tylko telefoniczny kontakt. A teraz proszę-możemy się wreszcie zobaczyć! No i w Warszawie idziemy razem na spotkanie z Shirley. Moją pierwsza Shirley była kilka lata temu w Poznaniu. Siedziałam na balkonie-prawie pod sufitem. Pani była na scenie taka maluteńka, a w mojej głowie kłebiła się myśl, co zrobić, gdy nagle zawaliłby się balkon....Tym razem mam miejsca na parterze:)))
Do zobaczenia w poniedziałek!!!Cholera jak się cieszę!
pozdrawiam gorąco
jm