Ostatnio miałem sposobność przeczytać wpis z początku miesiąca. Przypomina mi ona fabułę dobrego teatru telewizji "Febe, wróć". Młode małżeństwo, bezdietne dostaje pod opiekę swawolnego kundelka. "Zapchlony substytut dziecka" jak mówi mąż- Fraizer na początku. Później pada na nich snop światła miłości i oblewa ich wnętrza. Zakochują się w piesku. Wychodzą razem na spacery. Ale pies znika. Ucieka. Dezerter, wyzwoleniec, zsyłający się na straceńcze życie banity przez swój postępek zerwania kajdan. Grzeźnie gdzieś w jakiejś przestrzennej próżni, nie sposób go odnaleźć. Żona wpada na dość osobliwe pomysły przedsiębrane by zniewolić psa swoją miłością oraz aprtamentem. Nie oszczędxza się, rzuca ubrania, w które wsiąknął jej zapach w miejsca, gdzie przedtem spacerowała ze zwierzęciem, miejsca, które stały się krainą idyllicznej pomyślności, zachwytu, poezji. I takim śmiesznych gestem postać grana przez Ostałowską wyrzuca, jak z pudła własnego wnętrza, ubrania. Scenografia, bo warto teraz o niej wspomnieć, jest bardzo uboga. Dwie szklane płytki obramowane białym plastikiem, tworzą świat pełen zwierciadlanych imitacji, iluzji, podwojenia. Wróćmy do ciągłej narracji i mojej opowieści, więc para zaangażowała się w poszukiwania. Schroniska, telefony, alarmujące komunikaty, ogłoszenia itd. Żona ze swoich wizji lokalnych wraca podekscytowana, opowiada absurdalne, przezabawne historyjki (o abberacjacgh sadomasochistycznych, o demencji starczej i sentymentalizmie osób w okresie schyłku, o korpulętnych i leciwych kobiecinkach sycącyhc się sensacjami z gazetowych szpalt i ogłoszeń). Mąż wyjeżdża pewnego dnia do Rebeki, która uzupouje sobie prawo do obwieszczenie, że jest szczęśliwą znalazczynią. Wynalazła Febe spośród nieczystości i odpadków rynsztoka.
W finale słyszymy jak toczy się przygniatający dialog o spółkowaniu męża z rebeką. Żona, z prawdziwie narracyjnym i werystycznych zapałem, kreśli edetaliczy obraz kopulacji męża ze znalazczynią. On przyznaje się, słowa ordynarne ciska po ścianach.
To piszę też dla przestrogi...młodym małżeństwom.
Pozdrawiam bardzo Panią. Jeśli chce Pani, mógłbym przesłać Pani limeryki znanych (Barńczak, Szymboska) znalezione nowe i kilka włąsnych. Wspaniały tom wierszy wydała Szymborska. Trzeba je przeczytać. ABC- wspaniały.
PS Telewizja Polska popełnia perwersyjne występki. Puszcza (jakie słowo :)) "Sublokatora" genialną czarną komedię o 1:30, która kończy się o 3:30 we wtorek. A nie mogę sobie nagrać. I gdzie ja zobaczę teraz ponownie Ludwiżankę, Machulskiego, Łuczycką. Ach. Niejestem przecież Frankensteinem, który z uwagi na szpetną powierzchowność toczy życie w mrokach późnych godzin nocnych!
Pomyślności, żeby przmijanie stało się rozkwitem i dojrzałością pełnią człowieczeństwa, tego Pani i sobie życzę. Michał.