to moje serce.Pani Krysiu,nawet panią okłamałam.Jestem nieszczęśliwa.Za dużo złego w moim całym życiu się stało by być teraz szczęśliwym.Muszę pójść do psychologa,bo już sobie ze sobą nie radzę. Jestem zmęczona życiem,a mam dopiero 17 lat. Tata jest w Niemczech,lecz się z alkoholizmu ale ciosy,awantury oraz bicie taty przez mamę utkwiło mi głowie.Zrodziła się we mnie agresja tak silna,że uderzyłam już kilkakrotnie Krzysia.Dostaję takiego szału,że rzuciłam nim o ścianę. Po chwili cale zlo opada,a ja płaczę z bezsilnosci.Mama obwinia siebie i tatę oraz całe zło z przeszłości,że taka sie stałam. A ja nie mam na to pytanieodpowiedzi. Tak bardzo się boję,bo gdy mi przechodzi jest już za późno. Całe zycie mnie przytłacza i mam wrażenie,że w swoim zyciu nie zrobiłam niczego dobrego dla siebie i innych.Nie mam marzeń,własnej wartości...niczego. Nie chcę być sobą,wolę umrzeć.Wolę by nie cierpieć i inni nie cierpieli.Czuję,że jestem w jakiejś agonii z której nie mogę się wyrwać.,boję się że wszystko tracę.Ze grunt usuwa mi się spod nóg.Zresztą już się usunął. Nie szukam pocieszenia,ale pomocy.Jestem słaba jak mucha.Nie mam na nic sił ani ochoty.piszę to ciezkimi palcami.raz po raz zerkam na telefon,czy się odezwie.ale milczy. Boję się,ze on tego nie zrozumie.A ja boję się,że moje psychiczne zdrowie wisi na włosku...
czuję się całkowicie bezradna.