Pani Krysiu,
Bardzo się cieszę jeśli mogłam komuś pomóc i udzielić paru informacji na temat bulimii. Zobaczymy jak to się skończy, bo narazie nikt się do mnie nie odezwał w tej sprawie, a to co napisałam pozostało bez echa. Może zostałam przez małgoś uznana za osobę mało kompetentną, bądź prośba o pomoc była skierowana wyłącznie do Pani. Tak szczerze mówiąc mnie by było szkoda każdego dnia, zwłaszcza jeśli to jest postać zaawansowana trwająca 3,5 roku. No trudno, nic więcej zrobić nie mogę, tylko mi szkoda tej dziewczyny o ile faktycznie taki problem istnieje.
W ogóle tak się zastanawiam, że już kilka razy to się "mądrzyłam" w postaci różnorakich porad dietetycznych, przeliczam Pani beton na metry a metry na tony, leżę pół godziny obok makaaaabrycznie zapchlonego jeża we Wrocławiu, by wysłać Pani 1 zdjęcie... oprócz tego robię tysiące rzeczy niemodnych (np. cuda na szydełku, tzn niemodne jest samo tworzenie, bo już użytkowanie jest modne), mam w tej swojej główce tysiące nikomu nieprzydatnych informacji (pozornie), już niedługo mam nadzieję, że zrobię doktorat, wróżka mi przepowiedziała, że napiszę dobrą ksiażkę (grunt to w to wierzyć, bo to motywujące)... fantastycznie kroiło mi się tort na setnej Małej itd... itp... ale i tak najbardziej chciałabym na kolanach szczotą ryżową myć scenę w teatrze... straszne, prawda? Tzn tak obok swojego coraz bujniejszego życia naukowego :)
Widziałam, że była Pani rano na ogólnym. Cudownie miło. I mam nadzieję, że nie ma mi Pani za złe tego zdjęcia z okiem w pończosze, ale ja je naprawdę zamiesciłam z ogroooomnej sympatii do Pani :) Zresztą w dniu, w którym to zdjęcie było zrobione sama mi je Pani pokazała :) A na kolejne zgodnie z obietnicą czekamy.
Pozdrawiam Panią jakoś dziś serdeczniej niż zazwyczaj