Pani Krysiu,najpierw dziękuję że pani jest.Nie zabrałam ze sobą komórki,ale na moim koncie przychodzą powiadomienia o noiwych emailach.Więc od razu,gdy przyjechałam tutaj wiedziałam że już pani odpisała.
Codziennie ostatnimi czasy jeździmy na basen,lecz dziś przede wszystkim chciałam z Krzysiem pobyć tak zupełnie...sama.No może nie do końca,bo kilkoro ludzi się kręciło,ale postanowiliśmy pojechac od Bytomia.Od półtorej miesiąca nie byliśmy w żadnym fast foodzie(obiecalismy sobie,ze tylko raz w miesiacu.to ja jestem taką fanką,choć już tak nie),więc postanowiliśmy się rozsiąść w kurczakowym fast foodzie KFC.Lecz najpierw pojechaliśmy na cmentarz do taty Krzysia.Pani Krysiu,nie wiem czy pani uwierzy lub nie,ale stało się coś niesamowitego...Mianowicie,gdy się pomodliłam i poprosiłam pana Michała o dobro jego syna i by go zawsze chronił,wszystkie drzewa zaszumiały...Wszystkie.Byłam tym zaskoczona.Zobaczyłam też łzy Krzysia,a po chwili uśmiech i poszliśmy ze starego cmentarza trzymając się za ręce.
Wtedy poczułam,że mimo wszystko świat potrafi być piękny.
Pani Krysiu,lubi pani zdięcia które pani przesyłam?