Droga Pani Krystyno!
...a ja właśnie jestem trakcie czytania książki Pani Ewy - z każdą przeczytaną stroną jest mi ona coraz bliższa. Nie miałabym śmiałości porównywać własnych przeżyć z cierpieniem towarzyszącym matce - ale ja ten ból doskonale znam. Pół roku temu po ciężkiej chorobie zmarł mój jedyny brat - pisałam Pani już o tym wiele razy. Jak śpiewa Magda Umer -”...dajcie czasowi czas...” kiedyś ta rana w moim sercu zagoi się na pewno, ale daleko gorsze jest dla mnie cierpienie moich rodziców - niewypowiedziane i niewyobrażalne. Nic już nie jest tak jak dawniej ale cóż tylko ten czas skraca drogę do Andrzeja nam wszystkim - nadzieja na spotkanie tam po “drugiej stronie gwiazd”. Na co dzień jestem pielęgniarką i wiem jak wielką wartość stanowi współ odczuwanie - pewna wspólnota jaka się rodzi między ludźmi o podobnych przeżyciach. Ta książka może być takim głosem wielu matek, których dotknęło podobne doświadczenie. Powstało dużo prac i wiele się mówi na temat wsparcia jakiego należy udzielić rodzinie przeżywającej chorobę dziecka (sama na ten temat pisałam pracę dyplomową), ale to wciąż za mało, zbyt płytko powierzchownie i teoretycznie traktuje się ten temat, nie mówiąc już o wcielaniu w życie, ot tak na co dzień. To problem rzeka. Być może ta książka pomoże w lepszym zrozumieniu problemu, jak również doda otuchy innym, walczącym z podobnymi problemami. Oczywiście to tylko jeden wątek książki, ale właśnie on przypomniał mi kolejny już raz o tym, że rutyna zabija człowieczeństwo w moim zawodzie - ja się musze obronić! Dzięki takim książką moje sumienie nie “zasypia”!